Kazimierz Duda - Filmowa kolekcja klasyki - Łowca Jeleni.

Kazimierz Duda - Filmowa kolekcja klasyki - Łowca Jeleni.

Są takie filmy które na stałe zapiszą się w historii kinematografii. Które powoli (często boleśnie) wwiercają się w naszą głowę. Za którymi nie stoi wyłącznie dobra reżyseria, wybitne aktorstwo czy piękna muzyka. Znakomite warsztatowo ale jednocześnie przemycające uniwersalne treści o życiu, ludzkiej naturze, o wyborach i ich późniejszych konsekwencjach. Jednym z nich jest omawiamy dziś przeze mnie "Łowca jeleni". W pewną długą, bezsenną noc postanowiłem odświeżyć sobie jego seans. Gdy miałem z nim styczność pierwszy raz w życiu, byłem jeszcze na tyle niedojrzały emocjonalnie, że pominąłem wiele kluczowych elementów. W filmie (w przeciwieństwie np. do Plutonu czy Czasu Apokalipsy) prawie w ogóle nie uświadczymy scen z działań wojennych. A jednak jest to film wojenny sensu stricte. Traktujący nie tylko o niej samej ale przede wszystkim o jej późniejszych konsekwencjach w życiu osobistym żołnierzy biorących udział w walce. 

Z beztroskiego życia w piekło Wietnamu.

Oto poznajemy grupkę kilku przyjaciół z małej robotniczej prowincji gdzieś w USA. Towarzyszymy im w chwilach beztroskiego życia, którego poziom wyznaczają głównie spotkania w lokalnym pubie i polowania na jelenie w pobliskich górach. Ot, typowa małomiasteczkowa społeczność. W tle przewijają się pierwsze zauroczenia, życiowe rozterki i przygotowania do ślubu jednego z członków paczki, Stevena. Jak się wkrótce okazuje (wraz z dwoma innymi przyjaciółmi Mike'em i Nickiem) przyszłego rekruta rozpoczynającej się właśnie wojskowej interwencji Stanów Zjednoczonych na Półwyspie Wietnamskim. Po hucznym weselu w prawosławnym obrządku, akcja przenosi się w sam głąb wietnamskiej puszczy gdzie trójka przyjaciół zostaje wzięta do niewoli przez tamtejsze oddziały Wietkongu i siłą zmuszona do gry w tzw. rosyjską ruletkę. Ten wojenny incydent na zawsze odmieni ich losy, a po traumie z nim bezpośrednio związanej, świat i otaczająca go rzeczywistość już nigdy nie będą takie same. Poza znakomitym i bardzo przemyślanym scenariuszem, na szczególną uwagę zasługuje rola Christophera Walkena. Grany przez niego Nick i jego wewnętrzna przemiana to prawdziwy emocjonalny rollercoaster po którym trafiamy do najciemniejszych zakamarków ludzkiej psychiki. Wewnętrzne demony z którymi toczy nierówną walkę wraz z upływem czasu coraz wyraźniej rysują się na jego twarzy i jeszcze na długo po seansie nie pozwalają nam o sobie zapomnieć, przeszywając duszę niczym seria z karabinku maszynowego AK47 podczas amerykańskiego desantu w wietnamskiej dżungli.

Dzieło wybitne.

Warto wyróżnić także charakterystyczną rolę Mike'a w którego wcielił się legendarny Robert De Niro. Człowieka na granicy dwóch światów: wojennego i cywilnego. Światów które wzajemnie się wykluczają powodując tak ogromne rozwarstwienie w granej przez niego postaci, że nie jest już w stanie odnaleźć się w żadnym z nich. Całości dopełniają surowe zdjęcia amerykańskiej prowincji połączone z nastrojową muzyką Stanleya Meyersa bardzo dobrze wkomponowujące się w klimat wojennej pożogi. Reżyserem całego projektu i jego pomysłodawcą był Micheal Cimino, niespełniony twórca hollywoodzkiej fabryki snów. Po spektakularnym sukcesie "Łowcy" przyszła kolej na równie spektakularną klapę "Wrót niebios" - westernu, który doprowadził do bankructwa wytwórnię United Artist odpowiedzialną za jego produkcję. Cimino już nigdy nie odnalazł tej cząstki reżyserskiego geniuszu, którego przebłysk mogliśmy zobaczyć przy okazji omawianego właśnie arcydzieła, na stałe zapisanego w annałach klasyki kina wojennego. "Łowca jeleni" to znakomite studium rozkładu ludzkiej psychiki. Ukazanie jej plastyczności w sposób najbardziej brutalny z możliwych. W czasach jego produkcji społeczeństwo amerykańskie nie miało pojęcia o zespole stresu pourazowego a jeśli w ogóle prowadzono na ten temat jakieś badania to gdzieś w zaciszu amerykańskich baz wojskowych, z dala od zgiełku i wojennej zawieruchy. Wciąż potrzebny był obraz żołnierza jako wzorca męskości, nieustępliwego twardziela, walczącego w słusznej sprawie niczym Rambo w miejskiej dżungli pełnej korupcji i bezprawia.

Przesłanie na dziś.

Jako nacjonaliści staramy się zwracać Waszą uwagę na sprawy istotne społecznie, jedną z nich jest omawiany przez nas problem systemowej dyskryminacji mężczyzn. W naszym kraju siedmiokrotnie częściej dochodzi do prób samobójczych (często niestety udanych) podejmowanych przez populację męską względem płci przeciwnej. Skąd tak ogromna dysproporcja? Jednym z jej głównych elementów jest zakorzeniona w polskim społeczeństwie rola mężczyzny jaką pełni w jego strukturach. Silnego, zaradnego, odważnego strażnika rodziny i domowego ogniska, który w razie zagrożenia bezpieczeństwa jest zawsze gotowy do największych poświęceń. Model ten został wykuty przez lata zaborów, powstań, wojen i okupacji w których to głównie na nas spoczywała odpowiedzialność obrony ojczyzny a także chronienia domowego miru przed bandami najeźdźców i okupantów. Rola (niejako z marszu) przypisana mężczyźnie tamtych czasów - naznaczonych biedą i wojenną pożogą - pokutuje w polskim społeczeństwie po dziś dzień. Każdy z nas będąc w trudniejszym położeniu słyszał choć raz w życiu dobrze znane powiedzenia: musisz być twardy, nie łam się, nie bądź mięczakiem, chłopaki nie płaczą itp. Przekonani o tym, że jako mężczyźni nie mamy prawa nawet do chwili słabości - gdy już faktycznie taka nadejdzie - pod presją społeczną podskórnie czujemy że za wszelką cenę musimy jej sprostać. Kiedy jednak nam się nie udaje, rozpaczliwie szukamy jakiegoś wyjścia a stąd już prosta droga do uzależnień, popadania w coraz większą depresję i samotność. Wszystko to w konsekwencji może prowadzić do próby targnięcia się na własne jestestwo. Dlaczego o tym wszystkim piszę w kontekście "Łowcy Jeleni"? Jak w soczewce możemy tu odnaleźć mechanizmy zarządzające paletą ludzkich emocji i uczuć, z którymi nie zawsze jesteśmy w stanie sobie sami poradzić. Jedno traumatyczne wydarzenie może już na zawsze wypalić gorącym żelazem piętno w naszej psychice z którym nie będziemy w stanie wrócić do dawnego życia. Dlatego tak ważna jest społeczna świadomość i nacisk na rządzących, by baczniej przyglądali się problemom z którymi zmagają się współcześni mężczyźni oraz stałe zwiększanie nakładów przeznaczanych na zdrowie psychiczne. Nie popadajmy także w skrajności które głoszą lewicowi populiści o kulturowych cechach płci (z ang. gender), bardzo chętnie przebierający chłopców w sukienki a dziewczynkom proponujący zabiegi mastektomii, wyrządzając tym samym ogromne szkody w ich jeszcze dobrze nieukształtowanych, młodych umysłach. Jesteśmy biologicznie przystosowani i uwarunkowani do pewnych predyspozycji, co nie wcale nie musi oznaczać trzymania się z góry ustalonego wzorca męskości. Bądźmy sobą, nie wstydząc się słabszych życiowych momentów do których każdy z nas (niezależnie od płci czy statutu społecznego) ma pełne prawo. Pracujmy nad własnymi ułomnościami, wspierajmy wzajemnie i już dziś wspólnie walczmy o lepsze jutro.
Szukaj