Kamil Królik Antończak - Miasto Łódź - Propaganda zielonej rewolucji.

Kamil Królik Antończak - Miasto Łódź - Propaganda zielonej rewolucji.
Miasto, które świętowało w tym roku 600-lecie nadania praw miejskich przez Władysława Jagiełłę, miasto, które jest wzorcowym przykładem „cudu Balcerowicza”, miasto, które należy do czołówki najszybciej wyludniających się miast w naszym kraju, spadając w ubiegłym roku o jedną pozycję w rankingu miast pod względem liczby mieszkańców. W końcu, miasto, które szumnie chwali się zieloną rewolucją i walką z betonozą. Mowa o mieście Łodzi. Jak naprawdę wygląda zielona rewolucja w łódzkim wydaniu? Jeszcze kilka lat temu wydawało mi się, że największym fanem lania betonu i brukowania przestrzeni jest urzędujący wciąż prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak.
Memy wywołujące śmiech przez łzy w kontekście sytuacji w Poznaniu, stały się wizytówką miasta w sieci.
Miasto zmian.
Łódź będąca miastem powoli zmieniającym swój wizerunek z szarego i zaniedbanego dużego miasta przez nowe inwestycje i renowacje śródmiejskich kamienic żyła w tym czasie swoim tempem, w którym radni co jakiś czas rzucali pomysły mające upodobnić Łódź do leżącej nie tak odlegle Warszawy.
Być może ktoś tam na górze zapatrzył się jednak za bardzo w stronę stolicy Wielkopolski i źródło inspiracji spowodowało zmiany w innym kierunku. Łódź, z czasem, gdy coraz mocniej zza pleców prezydent Hanny Zdanowskiej stawał się widoczny wiceprezydent Adam Pustelnik, przyspieszyła w zmienianiu swojego oblicza.
Dzisiaj nie da się znaleźć łodzianina, który powiedziałby, że jego miasto cierpi na zastój i się nie zmienia, a jeśli nawet się ktoś taki znajdzie to z całą pewnością znaczy, że kłamie.
Wydaję mi się że Łódź lubi być naj. Znajdziemy tu m.in. najstarsze bloki w Polsce, pierwszą maszynę parową w Królestwie Polskim, najlepsze centrum handlowe w Europie, największy teren leśny w granicach miasta, najstarsze tramwaje. Była tu także najdłuższa linia tramwajowa ale… w tych wszystkich najlepszych, największych i najstarszych rzeczach, Łódź trafiła do czołówki np. najbardziej zakorkowanych miast na świecie. Wspomniane tramwaje zaczęły jeździć objazdami objazdów, a część linii miejskiej komunikacji została całkiem wygaszona, ze względu na trwające wszędzie remonty.
Na każdym kroku inwestycje, rozkopy, remonty, korki, objazdy, pozamykane ulice i poskracane lub wyłączone linie miejskiej komunikacji po prostu dzieje się.
Propaganda o zieleni.
Mimo tego, że miasto to jeden wielki plac budowy, urząd zaczął się chwalić zieloną rewolucją.
Niech was jednak to nie zwiedzie. Łodzi nie ominęło też zjawisko patodeweloperki, która wkroczyła na tereny zielone przy oburzeniu i protestach mieszkańców jak np. na terenach leśnych na Lublinku.
To jak wygląda zielona rewolucja, mieszkańcy mogą zobaczyć na własne oczy.
Ładnie wyglądające na zdjęciach nasadzenia drzewek, do tego kilka wzniosłych słów i propaganda leci w świat. Czy to za sprawą strony miasta na facebooku czy też „darmowej” gazety dla mieszkańców, której zdecydowana większość nie chciała. Zamiast „darmowej” gazety, na którą poszło kilka milionów złotych woleli pieniądze przeznaczyć na inne cele, mniejsza. Problem w tym, że chociaż miasto chwali się, że robi nasadzenia to nikt o to później nie dba. Zielone przystanki, mające być dodatkową oazą zieleni w ruchliwych częściach miasta okazały się niewypałem, do którego trzeba było podchodzić kilka razy, bo miasto zasadziło złe rośliny, a po samym nasadzeniu nikt nie przyjechał się nimi zainteresować, by zadbać o rozwój roślinności.
W efekcie, przystanki z suchymi łodygami raczej nie pomagają obniżać temperatury, wytwarzać tlenu, oczyszczać powietrza, czy chociażby estetycznie wyglądać dla lepszego samopoczucia mieszkańców. Zamiast zielonych przystanków - uschnięte przystanki i pieniądze wydane w błoto.
Betonoza, olewactwo i marnowanie środków.
Szkoda pieniędzy i czasu na zasadzenie drzew, które zaraz uschną.
Na jednym ze spotkań z mieszkańcami miasta wiceprezydent Adam Pustelnik przyznał, że faktycznie jest to zakres działań, który należy usprawnić, a same wyżej wspomniane przystanki przejdą renowację.
Czy to tylko czcze gadanie polityka będącego dobrym krasomówcą?
Wydaję się że tak. Na nic kilka nasadzeń, podczas gdy po cichu wycinane są coraz większe połacie terenu, pomimo protestów mieszkańców, którym wiceprezydent obiecuje jedno, a drugie deweloperom.
Na przebudowę w ramach walki z betonozą czeka znajdujący się przed Teatrem Wielkim Plac Dąbrowskiego. To na nim, od 2009 roku łodzianie mogą podziwiać skąpaną w morzu betonu fontannę ochrzczoną jako „Wielka wagina”. Teraz ma zostać tu posadzonych blisko 200 drzew.
Na nasadzenia i zmiany w kierunku odbetonowania czeka też Plac Wolności i Stary Rynek. O te inwestycję, gdy dobiegną końca, myślę lub przynajmniej mam nadzieję, że łodzianie mogą być spokojni. To ścisłe centrum i to pole do popisu, żeby pokazać jak miasto dba. Bardziej martwią mnie obrzeża miasta, o których łódzcy radni pamiętają tylko, gdy zbliżają się wybory - spotykając się z mieszkańcami i obiecując im gruszki na wierzbie.
W Łodzi utarł się slogan, że „Łódź to nie tylko Piotrkowska”, wypowiadany przez zdenerwowanych mieszkańców miasta z osiedli, na których rzadko bywają urzędnicy. ednak bohaterska walka z betonozą trwa. Szkoda tylko, że tak jak w przypadku nietrafionej inwestycji fontanny na Placu Dąbrowskiego, tak teraz również dziarsko odbetonowujący miasto zapomnieli chyba, że sami są za to odpowiedzialni.
Oprócz niszczenia środowiska i wyprzedawaniu deweloperom działek, mogliśmy obserwować wyrzucanie pieniędzy w błoto... i beton przy okazji rewitalizacji placu pomiędzy Pałacem Poznańskiego, a Hotelem Puro lub placem przy Hotelu Hampton by Hilton, inwestycjami oddanymi do użytku kilka lat wcześniej. Dlaczego wtedy nie można było postawić na zieleń, zamiast teraz zazieleniać i marnować pieniądze?
Mamy już dość pokazówki w mediach, nasadzeń o które nikt nie dba. Mamy dość uległości wobec patodeweloperów i dość wycinania drzew oraz niszczenia terenów zielonych w naszym mieście!
Potencjał marnowany przez włodarzy.
Na konferencji w lutym wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba powiedział:
"Łódź ma gigantyczny potencjał i rozwija się siłą potencjału mieszkańców, a nie ratusza. Betonowa prezydent Hanna Zdanowska nie jest osobą, która symbolizowałaby zazielenienie miasta i walkę z kwestiami klimatycznymi. Są środowiska polityczne, które robią pokazówę, że są zielonymi, proekologicznymi. Ale jakim zielonym miastem jest Warszawa czy Łódź? To hipokryzja włodarzy miast, którzy nie zajmują się tym, co do nich zależy - racjonalną gospodarką, tylko patodeweloperką"