Jerzy Zieliński - Separatyzm rasowy i dlaczego liberałowie nie lubią różnorodności.

Jerzy Zieliński - Separatyzm rasowy i dlaczego liberałowie nie lubią różnorodności.

Kwestie rasowe były i są tematem kontrowersyjnym, całkowicie zdominowanym przez narrację liberałów i zakłamanym. Powiedzmy sobie szczerze, przeciętny człowiek słysząc słowo rasa zaczyna reagować niczym Pies Pawłowa, termin separatyzmu rasowego zaś automatycznie utożsamiany jest z prymitywnym szowinizmem tak jak sprzeciw wobec demoliberalizmu oznaczać ma ciągoty totalitarne. 

Rolą nacjonalizmu jednak jest trwanie przy prawdzie i tym co słuszne, bez względu na to jak reaguje zaprojektowane społeczeństwo i jakie epitety wobec nas zostaną wystosowane przez liberalny system i jego pożytecznych idiotów. Dlatego też zachęcam Was do lektury tekstu, w którym lepiej poznacie termin separatyzmu i stanowisko Socjalnej Alternatywy wobec tematów rasowych. 

Czy biały nacjonalista nienawidzi innych ras i kultur?

Współczesne społeczeństwo wciąż postrzega nacjonalistów przez pryzmaty stereotypów. Jednym z nich jest szowinizm rasowy, który ma być nieodłączną cechą białych nacjonalistów (oczywiście działa to jedynie w jedną stronę i o ile biały człowiek wyrażający dumę ze swojej rasy i cywilizacji z automatu staje się "nazistą" o tyle szowinistyczne koncepcje czy wręcz mordy na białych jak w RPA są usprawiedliwiane lub pomijane przez system i ogłupione społeczeństwo). W naszym kraju  sporo w  tym zasługi "starego", powojennego nacjonalizmu, mocno subkulturowego, pozbawionego idei i intelektualnej głębi, który w dużej mierze można sprowadzić do alkoholizacji na koncertach, a którego receptą na wszelkie bolączki było "jebanie żyda i czarnucha". 

Na szczęście wraz ze zmianą czasów, stopniowym rozwojem intelektualnym i ideowym (więcej czerpania z przedwojennych ideologów, mniej z kawałków RAC), wyjściem z subkulturowej bańki,  popularyzacją terceryzmu i myśli Nowej Prawicy polska myśl narodowa rozwinęła się i wyszła poza prymitywne schematy.  Nie obyło się jednak bez problemów i coraz częściej w środowisku "prawicowym" widzimy odbicie w drugą stronę skrajności, całkowite odrzucenie roli krwi w etnosie, snucie teorii o "czarnych Polakach" i "nacjonalizmie obywatelskim", które w praktyce bliższe jest poglądom "lewicy wspólnotowej" spod znaku Giełzak i spółka niż idei nacjonalistycznej.

Nasz nacjonalizm (celowo nie użyję tu popularnego dziś terminu "nowoczesny nacjonalizm", gdyż nasza idea jest żywa i nowoczesna już z samego założenia)  odrzuca zarówno prymitywny szowinizm jak i wykastrowane poglądy tak zwanych "narodowców". W gruncie rzeczy nasz stosunek do innych ras jest analogiczny do naszego podejście względem innych narodów Europy. Każda rasa ma prawo do samostanowienia na własnej ziemi i kultywowania swojej kultury. Potępiamy tępą nienawiść, nie godzimy się jednak na mieszanie ras i multikulturalizm, opowiadamy się za społeczeństwem homogenicznym etnicznie.

Liberalizm czy neokolonializm?

Co ciekawe to właśnie naczelni piewcy "różnorodności" stanowią dla niej największe zagrożenie. Unifikacja ludzkości, stworzenie bezkształtnej, szarej masy pozbawionej własnej kultury i tożsamości, tego pragną możni tego świata.  Idealne społeczeństwo to społeczeństwo, którego jedynym celem jest konsumpcja i praca, która tę konsumpcję umożliwia.  Sprowadzenie imigrantów ekonomicznych, którzy są biczem na pracownika, wymieszanie ras i kultur, wytępienie wartości rodzinnych i religijnych, uzależnienie człowieka od nowoczesnego trybu życia - przygodnego seksu, pornografii, popkultury. 

Dotyczy to nie tylko cywilizacji europejskiej.  Zachodnie "wartości" i tryb życia są wprowadzane na siłę na całym świecie, czego idealnym przykładem jest Japonia i bunt Mishimy, a współcześnie Uganda, która padła ofiarą szantażu ze strony Banku Światowego, który zatrzymał pożyczki dla tego państwa z powodu ich prawa dotyczącego homoseksualistów,  przy okazji wpychając kolejny naród pod wpływy Rosji... Budzi to pewne skojarzenia, czyż nie?

Różnorodność, którą próbuje nam wepchnąć system jest całkowitym zaprzeczeniem różnorodności. Jej celem jest zabicie wszelkiego indywidualizmu, wyniszczenie kultur i tożsamości narodowych, stworzenie nudnego, jednolitego świata pozbawionego piękna. 

To właśnie separatyzm rasowy wychodzi temu naprzeciw. To walka z multikulti jest prawdziwą obroną różnorodności i prawdziwym szacunkiem wobec obcych nam kultur. 

Nacjonalista powinien być człowiekiem wrażliwym na piękno i otwartym na świat. Obrona naszej rasy i kultury nie może oznaczać wrogości wobec innych, wprost przeciwnie, miłość do własnej tożsamości powinna pozwolić nam docenić piękno innych kultur i różnorodność otaczającego nas świata.

Szukaj