Jerzy Zieliński - 1670 - Recenzja

Jerzy Zieliński - 1670 - Recenzja
Premiera polskiego hitu miała miejsce jeszcze pod koniec ubiegłego roku, jednak wciąż wywołuje on liczne emocje i kłótnie w społeczeństwie. Emocje te (jak to już w naszej podzielonej na polityczne "plemiona" ojczyźnie bywa) w dużej mierze zależały od środowisk, z którymi sympatyzuje odbiorca. I tak oto mogliśmy zaobserwować ślepy zachwyt nowoczesnych liberałów , marszczenie noska lewicowych pseudointelektualistów, dla których pochwalenie humoru dla "normalsów" byłoby tym czym dla głównego bohatera serialu zbratanie się z chłopstwem i święte oburzenie konserwatystów, którzy w serialu komediowym dopatrzyli się antypolskiej propagandy i walki z rodzimą historią i tradycja. I to właśnie te emocje sprawiły, że będąc osobą wychowaną na South Park i dziełach grubasa Walaszka postanowiłem przemóc się i zobaczyć czy 1670 to antypolski gniot, żenujący zbiór skeczy dla fajnopolaków, czy też nowa nadzieja dla polskiej komedii.
Poznajmy bohaterów.
Głównym bohaterem serialu jest Jan Paweł Adamczewski, głowa rodu i właściciel połowy (mniejszej) wsi Adamczychy. Jan to stereotypowy polski szlachcic - zacofany warchoł i egocentryk, wyznawca sarmatyzmu i cwaniaczek, który reprezentuje wszystkie cechy Polaka - Janusza. Swoistym przeciwieństwem Jana jest jego sąsiad - Andrzej, do którego należy większa połowa wsi. Andrzej jest patriotą, człowiekiem otwartym i nowoczesnym. Dba o swoich chłopów (mają swój udział w zyskach z pańszczyzny) i jawi nam się jako merytoryczny mówca i dobry gospodarz. Nietrudno domyślić się, że to właśnie Andrzej jest największym wrogiem Pawła. Ważniejsze role przypadają również reszcie rodu Adamczewskich: żonie Zofii - dewotce, dla której najważniejszy jest sukces ich rodziny. Córce Anieli, która w odróżnieniu od matki jest kobietą "nowoczesną" (często narzeka, że jej ojciec mentalnie pozostał w średniowieczu), pragnącą emancypować chłopstwo. Synu Jakubie - księdzu, który reprezentuje sobą wszystkie negatywne stereotypy o 17-wiecznym klerze. Jest też Maciej - Litwin, który został przywiązany do majątku Adamczewskich w ramach międzynarodowej wymiany chłopów "erasmus".
Fabuła.
Narracja prowadzona na jak w dokumencie (przypomina Chłopaków z Baraków) postacie często zwracają się do widza i dzielą swoimi przemyśleniami i planami. Fabuła skupia się w trzech głównych wątkach: pogoni Jana za władzą i sławą (jego głównym celem jest zostanie najsłynniejszym Janem Pawłem w historii Polski, a przynajmniej odzyskanie drugiej połowy wsi), rodzącą się ambicją Macieja i jego chęcią zaznania lepszego życia i zakazaną miłością Macieja i Anieli. Fabułę napędzają wydarzenia takie jak przyjazd cyrku, spotkanie syna bogatego magnata, czy też porwanie szwagra Jana przez tatarów. Wydarzenia te stanowią też okazję do zabawnych (lub niespecjalnie) sytuacji i gagów. Ciężko nazwać ją ambitną lub oryginalną, jest przewidywalna i dość infantylna. Z tym, że fabuła jest tutaj zupełnie nieistotna. Jest ona tylko tłem dla humorystycznych dialogów i gagów, a także subtelnego komentarza społecznego, który chyba jest najlepszym aspektem serialu. 1670 nie jest bowiem jedynie satyrą IIRP ani komedią o polskich wadach. Serial daje w kość różnym grupom i robi to w miarę uczciwie. Znajdziemy w nim krytykę denialistów klimatycznych, ale również pełnych hipokryzji ekoaktywistów i elit, które wymagają od społeczeństwa wyrzeczeń jednocześnie korzystając z przyjemności jakie daje im status społeczny. Serial obśmiewa prawicę i narodowców, ale nie zostawia w spokoju również lewicowych aktywistów. Obrywa się po równo "rupieciarzom" zapatrzonym w szlachtę jak i "chłopofilom".
Wykonanie.
A co z kwestiami technicznymi? O dziwo jest dobrze. Na dużą pochwałę zasługuje udźwiękowienie, szczególnie folkowe utworzy w wykonaniu Niny Kondorskiej, które budują doskonały klimat, kojarzący się nieco z tym z trzeciego Wiedźmina. Gra aktorska stoi na przyzwoitym poziomie, a umówmy się, że w produkcji tego typu więcej nie trzeba. Scenografia i kostiumy za to stoją na równie wysokim poziomie co muzyka. Ogólnie rzecz biorąc jest dobrze i śmiało mogę się zgodzić, że 1670 wprowadził nową jakość w polskich serialach,
Czy to jest śmieszne?
Najważniejszą cechą dobrej komedii jest rzecz jasna humor. A jak wypada ten z 1670? Szału nie ma, ale nie zgodziłbym się z stwierdzeniem, że serial prezentuje poziom polskich kabaretów lub, że jest tylko zlepkiem kiepskich memów. Rzeczywiście, zdarzyło mi się być zażenowanym (szczególnie żenujące jest nawiązanie do papieża Jana Pawła II), ale mimo wszystko częściej byłem rozbawiony. Serial ma swoje momenty takie jak rozmowa z lekarzem, "żydowskie spiski" właściciela karczmy, czy też scena z liberum veto. Nie jest to może humor najwyższych lotów, ale w porównaniu z współczesnymi polskimi komediami trzyma jednak poziom. Mam wrażenie, że osoby, które krytykują ten serial jako nieśmieszny robią to raczej dla zasady i potrzeby podkreślenia swojej wyjątkowości, odcięcia się od "normików" i ich humoru, który tak jak wszystko co popularne ma być z automatu kiepski i nieśmieszny. Od typowe smęcenie krawędziowych pataintelektualistów.
O co ten krzyk?
Zacząłem od emocji i podziałów i pozwolę sobie na nich zakończyć. Czy film jest "antypolskim paszkwilem" jak twierdzą konserwatyści, z wyszczególnieniem publicystów DoRzeczy? Nie. Środowiska konserwatywne po raz kolejny histeryzują i pokazują swoje odklejenie. Niemal wszystkie argumenty publicystów (z których jeden pokusił się nawet o mrożący krew w żyłach nagłówek "z nienawiści do polskości") można z łatwością obalić. Już ich główna teza, wedle której serial ten to "chłopomania", przedstawiająca szlachtę niczym najgorszych zwyrodnialców jest bzdurą. Tak, serial pokazuje wyzysk i tragiczną sytuację chłopów pańszczyźnianych i rozpasanie szlachty. Czy jednak pokazanie faktów historycznych to "atak na polskość"? Jak widać Polska prawica pozostaje mentalnie na poziomie nastoletniego "patrioty" z czasów kiedy patriotyzm był modny i uważa, że rolą dobrego Polaka jest idealizowanie każdej części polskiej kultury i historii, nawet tej patologicznej i szkodliwej. Tak, serial pokazuje negatywne konsekwencje demokracji szlacheckiej i egoizm części "sarmatów". Jednocześnie jednak pokazuje patriotyzm i oddanie ojczyźnie (czego przykładem może być odcinek z sejmikiem, w którym wszyscy szlachcice za wyjątkiem głównego bohatera poparli podwyższenie podatków). Co więcej, nawet Jan Paweł, który ma reprezentować wszystko co złe w polskiej szlachcie nie jest żadnym "szwarccharakterem", a co najwyżej gamoniowatym cwaniaczkiem, który jednak budzi sympatię widza i przedstawia się jako człowiek o dobrym sercu dbającym o rodzinę i kierujący się przede wszystkim jej dobrem. Konserwatyści po raz kolejny pokazali, że potrafią być radykalni i zdecydowani. Szkoda jednak, że nie wtedy kiedy trzeba i jedynym skutkiem jest kompromitacja w oczach normalnych ludzi i przedstawienie środowiska prawicowego jako zacietrzewionych, rozemocjonowanych oszołomów.