Anna Peron - O segmencie fast fashion.

Anna Peron - O segmencie fast fashion.

Nie od dzisiaj wiemy jak wielkie korporacje niszczą środowisko, wyzyskują pracowników, piorą nam mózgi, promując hedonistyczny i konsumpcyjny tryb życia, a także patologiczne normy. Tym razem skupimy się na branży odzieżowej, a konkretnie fast fashion. Co kryje się za tym terminem i jak to wszystko działa? 

Przedstawmy to na przykładzie największej i najbardziej agresywnej marki, o której szczególnie głośno jest ostatnimi czasy. Shein często określany jest mianem ultra fast fashion. Jest to w pełni uzasadnione. Shein wypuszcza dziennie ok. 500 nowych produktów. Dla porównania H&M potrzebuje od 3 do 6 tygodni na wypuszczenie czegokolwiek. Jeżeli dodamy do tego podejrzanie niską cenę, szybko wysnujemy pewne podejrzenia, które niestety okazują się prawdziwe. Ubrania produkowane są z najniższej jakości sztucznych materiałów. Dodajmy do tego, że z uwagi na brak norm i kontroli obecnych w krajach europejskich (ot mokry sen korwinistów) ubrania te pełne są szkodliwej chemii, o czym poczytać możecie, chociażby tu – https://www.goniec.net/2021/10/07/toksyczne-ciuchy-za-grosze/ 

 Chiński gigant niewiele o sobie ujawnia, ciężko znaleźć informacje o podwykonawcach i w jakich warunkach ubrania są szyte. Odzież z Shein jest szyta głównie w Bangladeszu i Indiach, gdzie nie ma norm, które trzeba spełniać w zakładach, dlatego biorąc pod uwagę ilość rzeczy produkowanych łatwo dojść do wniosku, jak powstają te modowe „arcydzieła”. 

 Skąd zatem popularność Shein i dlaczego marka jest wyceniana drożej, niż np. ZARA? Powodem jest stosowany marketing i umiejętne korzystanie z social mediów. Shein całość swojego marketingu opiera na SM, a szczególnie na królującym ostatnio TikToku. Produkty tej marki reklamują opłacani influencerzy, internetowi celebryci i cała reszta tej patologii. Znajdziemy tam masę filmików z halami ubrań, gdzie przeważnie młode dziewczyny pokazują wielkie kartony, wysypując masę ubrań i je, przymierzając. Można powiedzieć, że ich produkty są bardzo „tiktokowe”, bo pasują do krótkich trendów tam panujących. Filmiki z pokazywaniem obrzydliwie wielkich zakupów trafiają przede wszystkim do młodych odbiorców, którzy są najbardziej podatni na tego typu reklamy, a przy okazji nie dysponują dużą ilością gotówki. Zamawiają więc ubrania podłej jakości i tak karuzela konsumpcjonizmu się nakręca. 

 Shein jest tu tylko przykładem, kwintesencją fast fashion, która wygląda tak samo bez względu na markę i jej popularność, a która jest tragiczna nie tylko dla konsumenta, ale przede wszystkim dla pracowników i planety, czemu poświęcimy osobne posty.

Wpływ na środowisko naturalne.

Branża odzieżowa jest odpowiedzialna za wytwarzanie 10% gazów cieplarnianych na świecie, a w UE zużycie i produkcja materiałów jest na 5. miejscu największych emisji CO2. Wyprodukowanie jednej pary jeansów generuje tyle samo CO2 co 130-kilometrowa trasa samochodem. 

 Branża odpowiada również za olbrzymie zużycie wody. Przykładowo, produkcja jednej koszulki wymaga 2700l wody, to tyle, ile przeciętna osoba wypija w 2,5 roku. Dodatkowo do rzek wypuszczane są wielkie ilości chemikaliów. W 2021 roku do rzek w Bangladeszu wpłynęło 350 m³ zanieczyszczeń z przemysłu odzieżowego. Najbardziej zanieczyszczona jest rzeka Buriganga, w której znajdziemy praktycznie każdy rodzaj odpadów, również z przemysłu modowego. Często wody rzek krajów, gdzie ubrania są szyte mają różne kolory, przez wypuszczane tam barwniki. Branża modowa jest odpowiedzialna za około 20% zanieczyszczeń wód na całym świecie. Ponadto odpowiada za 35% mikroplastiku trafiającego do oceanów. O tym, jak poważna jest sytuacja świadczyć mogą ostatnie odkrycia – dwa lata temu poznano nowy gatunek skorupiaka zamieszkujący Rów Marsjański, w ciele którego odkryto mikroplastik. Cząsteczki tworzyw sztucznych są obecne również w naszych organizmach – mózgu jelitach, płucach a jak udowodniono całkiem niedawno również we krwi. 

 Odpowiedzialność za tę sytuację ponosi w zdecydowanej większości właśnie segment fast fashion, który po staniu się „pełnoprawnym” (obecnie niestety już większościowym) elementem rynku odpowiadającym za ponad dwukrotny wzrost produkcji odzieży. Co więcej to właśnie fast fashion produkujący swoje artykuły bez przestrzegania odpowiednich norm tak na etapie produkcji, jak i składu generuje najwięcej zanieczyszczeń w całej branży.

 Osobnym problemem jest produkcja nadwyżek, które następnie celem ograniczenia kosztów poddaje się utylizacji. Przykładowo – Duński oddział H&M spalił 12 ton ubrań w 2017 roku. Nie jest to jednorazowy incydent, a niestety reguła. Postępuje tak większość marek, nawet tych uchodzących za luksusowe. Produkty, które nie zostaną zutylizowane trafiają na wysypiska. Na pustyni Atakama w Chile powstało ogromne wysypisko ubrań, gdzie rocznie trafia nawet 60000 ton odpadów, które będą rozkładać się nawet do 200 lat.

Warunki pracy.

 Wyzysk pracowników w branży odzieżowej to chleb powszedni. Za kolorowymi ubraniami kryją się szare warunki. 

 Nie bez powodu produkcja odzieży ma miejsce w krajach 3 świata, które są ziszczeniem marzeń każdego korwinisty. W azjatyckich szwalniach pracownicy zarabiają od 2 do 4 dolarów dziennie. Pracują tam 6-7 dni w tygodniu po 12 godzin. Nie dostają dodatkowych pieniędzy za nadgodziny. Ceny ubrań z sieciówek nie zawsze są niskie, co może dawać złudne wrażenie, że jednak szwaczki zarabiają w miarę dobrze. W rzeczywistości pracownik dostaje 1-2% ceny naszej koszulki czy spodni.

 Bezpieczeństwo zatrudnienia praktycznie nie istnieje. Częsty jest brak umowy o pracę lub zatrudnienie krótkoterminowe, które nie daje możliwości żadnych świadczeń socjalnych ani ochrony. Pracownicy fabryk nie mogą tworzyć związków zawodowych, a jeśli już im się uda, to są aresztowani, ponieważ w wielu krajach są one zwyczajnie zakazywane, aby przyciągać ogromne korporacje. Przykładowo w Chinach (tych samych Chinach, które taką miłością darzy liberalna lewica i niektórzy "antyliberalni" narodowcy) związki zawodowe mogą działać legalnie, tylko jeśli są połączone z partią. Organizowanie strajków jest teoretycznie dozwolone, jednak są brutalnie i gwałtownie tłumione. Mimo wszystko związki zawodowe to często fikcja, która ma na celu poprawienie wizerunku marek.

 Warunki panujące w fabrykach są poniżej wszelkich norm. Pracownicy nie mają zapewnionej odzieży ochronnej, a pracują z toksycznymi substancjami, np. przy procesie piaskowania, który używa się do produkcji przetarć na jeansach. Polega on na rozpylaniu piasku przez wysokociśnieniowe pistolety, w ciągu trwania wydzielają się szkodliwe pyły prowadzące do chorób płuc. 

Stan fabryk jest w zasadzie niekontrolowany, przez co zdarzają się zawalenia budynków. Największą i najbardziej znaną katastrofą budowlaną jest zawalenie się fabryki Rana Plaza w 2013 roku, Zginęło w niej 1127 osób, a rannych zostało 2500. Wpływ na zawalenie miały wibracje generatorów, a także dobudowanie 3 nielegalnych pięter i wstawienie tam ciężkich maszyn oraz inne wady konstrukcyjne. Wyjścia ewakuacyjne bywają zamknięte lub jest ich zbyt mało, a w oknach są kraty, które uniemożliwiają ucieczkę w razie pożaru. Za przykład posłużyć może pożar w fabryce w pakistańskim Karaczi, który miał miejsce w 2012 roku. W pożarze zginęło ponad 250 osób. Wyjścia i okna były zablokowane. Dodatkowo zakład nie posiadał alarmu pożarowego i gaśnic.

Niska jakość, wyzysk pracownika, zagrożenie dla konsumenta, dewastacja naszej planety. Wszystko to kryje się za terminem fast fashion. 

Szukaj